Wynik taki, że raz z telefonu doładowałam sobie za 150 i to wszystko poszło na SN bez promocji. Drugi raz spanikowana od niedzieli wieczorem kiedy net ruszył wpłaciłam sobie kolejne 150 tym razem real money... Bo tel to abonament więc wiadomo... I dzisiaj skończę. Na szczęście. cztery zbiory i koniec! Poproszę tylko TŻ o smsa na AppleJack'a... Tu też więcej szczęścia niż rozumu, bo miałabym już wczoraj z tego doładowania SN i Figurkę. Lecz pomyłka w cyfrze...
Tu Wam powiem jedno. Miałyśmy więcej szczęścia niż rozumu. Zawsze sprawdzajcie komu doładujecie przez neta, bo nie zawsze się uda trafić na tak miłą panią, która po pierwszej panice, że ktoś jej tel doładował znienacka, zadzwoniła z informacją, że córka wszystko jej wyjaśniła i wyśle nam kod aktywacyjny. Miałyśmy szczęście trafić na miłą uczciwą osobę, która chyba, tak przynajmniej wynikało z rozmowy i atmosfery, i tak miała ten swój telefon doładować.
Ufff... Z jednej strony zamieszanie, z drugiej TŻ już wie, dzięki temu opóźnieniu, że już na SN nie potrzebuję, więc skubnę tylko te 7.38 na AplleJacka i już. :) Bo już w panice miało być kupowanie doładowania rano w kiosku... :)
No normalnie te Koniki chciały mi tu wszystkich nerwowo wykończyć! Bo mi tu TŻ kibicuje, ja się stresuję... Dostawca neta utrudnia... A tam, kolejnego eventu nie robię.
Niech się BP pocałuje. Szkoda mi zdrowia... ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz